piątek, 27 września 2013

Ropa canaria i impreza w stylu kanaryjskim

G. poznałam pod koniec kwietnia 2012, na początku maja zaczęliśmy się spotykać, a 28 maja zaprosił mnie na imprezę na następny dzień. Wszystko byłoby w porządku, gdyby była to impreza zwyczajna. Ale nie - chodziło o bailes de taifas, czyli fiestę w stylu lokalnym, zorganizowaną z okazji Dia de Canarias (dnia Wysp Kanaryjskich) w Puerto del Rosario. Mniej więcej do godziny 2 w nocy (czyli do czasu gdy ochrona jest jeszcze w miarę trzeźwa) na imprezę można wejść tylko w strojach lokalnych. G. poszedł do sklepu i kupił to co było, czyli strój Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej:


czwartek, 26 września 2013

Teide z kosmosu

Dzisiaj krótki przerywnik, jestem ostatnio megaprzemęczona (pogoda na Fuercie trochę daje się we znaki, dziwne zmiany ciśnienia i brak wiatru), poza tym dwa dni temu odebraliśmy ChiRingo i chodzę z nim na długaśne spacery, a że mam już datę powrotu do Polski to wróciłam do mojej pracy licencjackiej. Wszystko się kumuluje i czasu na pisanie bloga brak.


na zdjęciu - obowiązkowy punkt wizyty na Teneryfie - wulkan Teide i Canadas del Teide (czyli kaldera, to wszystko dookoła wulkanu - duży płaski teren ;) ).

Dla wyjeżdżających - w sezonie są wielgachne kolejni do Teleferico (kolejka linowa wjeżdżająca na Teide), lepiej zarezerwować wcześniej przez internet bądź kupić wejściówkę u swojego rezydenta (nie wiem czy wszyscy touroperatorzy mają taką opcję, ale mój pracodawca tak). Poza tym, jeśli ktoś chciałby wejść na sam szczyt Teide, konieczne jest zezwolenie - i znów, w ścisłym sezonie oczekuje się na zezwolenie ok. miesiąca, lepiej rezerwować wcześniej.

Dla tych, którym niestraszne wczesne wstawanie i długa trasa górska, najlepszą opcją będzie schronisko Altavista - wyjątkowa okazja do spędzenia nocy na wysokości ponad 3000 m.n.p.m. i wyjścia rano, by dojść na szczyt Teide na piechotę. Opcja tylko dla osób z dobrą kondycją i odpowiednimi ubraniami!

Cała reszta (tzn. jadący kolejką) powinni założyć buty trzymające piętę i coś z dłuższym rękawem, a twarz posmarować filtrem - na wysokości 3500 m.n.p.m. słońce parzy, a nie opala. W okresie zimowym oczywiście to coś z dłuższym rękawem zamieniamy na pełny strój zimowy - najlepiej dzień wcześniej wejść na stronę Teleferico i sprawdzić pogodę na szczycie. Pamiętajcie, że szczyt jest na tyle wysoko, że nawet całkowicie zdrowa osoba może poczuć efekty choroby wysokościowej - dlatego przed wycieczką na Teide należy być w miarę wypoczętym, dobrze najedzonym i nawodnionym.

Po co odwiedzać Teide?
- najwyższy szczyt całej Hiszpanii,
- symbol Teneryfy,
- przepiękne widoki na Canadas del Teide,
- jeśli nie ma chmur - duża szansa na 'rzut okiem' na El Hierro, La Palmę i La Gomerę,
- jeśli są chmury - niezwykłe doznanie bycia ponad nimi i tak czy inaczej - widok na Canadas del Teide,
- możliwość zobaczenia, że już na 3500 m.n.p.m. wcale nie oddycha się tak łatwo i przyjemnie jak przy samym oceanie, a kilkuminutowy spacer równa się niezłej zadyszce.

Udanej wizyty! Gdyby ktoś się wybrał, czekam na zdjęcia do zamieszczenia tutaj :)

niedziela, 22 września 2013

Elektronika na Wyspach

Dzisiejszy post dedykowany głównie tym, którzy zajrzą tu przed wyjazdem. Po wyjeździe będzie już za późno ;)

Dosyć często Goście pytają się mnie, w którym z lokalnych sklepików kupią elektronikę. Zawsze odpowiadam pytaniem - dobrze czy tanio? Wszyscy chcieliby połączenie dwóch opcji, ale to nie do końca możliwe.

Jedyny sklep na Fuercie, w którym bez problemu można kupić elektronikę, to Electron - taka tutejsza wersja naszego Euro RTV albo Media Markt. Ba, kupno kupnem, ale serwis po zakupie produktu zasługuje na medal: w styczniu kupiliśmy ekspres do kawy teoretycznie dobrej hiszpańskiej firmy. Od stycznia ekspres popsuł się już 5 razy (ostatni raz wczoraj, stąd ten temat). Za każdym razem pakowałam go w pudełko, zawoziłam do sklepu z paragonem, miły pan podpisywał paragon, a ja wchodziłam do działu z ekspresami, wybierałam nowy i wychodziłam. Jak to się ma do walk prowadzonych ze sklepami i producentami w Polsce?;)
wczoraj zawiozłam ekspres bez pudełka, z pękniętą obudową - byłam 100% pewna, że przyjmą do naprawy/wysłania do producenta, a nie wymienią od ręki. Jakże się myliłam! Po 5 minutach wychodziłam ze sklepu z nowym sprzętem, tym razem zrezygnowałam z lokalnego patriotyzmu i wybrałam inną firmę, zobaczymy ile podziała.

Właśnie ze względu na tak prokliencką politykę, normalne międzynarodowe gwarancje i pewność, że kupowany sprzęt jest nowy, wszystkich Gości kieruję do Electrona. Problem w tym, że znajduje się on w Puerto del Rosario - o ile z Calety de Fuste jeszcze można podjechać (pół godziny autobusem miejskim), o tyle z Morro Jable (ok. 2 godzin) nie bardzo chce się ludziom ruszyć - a i tak chcą skorzystać z trochę niższych podatków (przy okazji dementuję - Wyspy Kanaryjskie nie są już strefą wolnocłową, podatki są niższe i dzięki temu jest taniej), a co za tym idzie - niższych cen elektroniki.
Zamiast wybrać się do sklepu z porządnym sprzętem, idą do małego lokalu prowadzonego przez Hindusa i po 15 minutach wychodzą z super wypasionym aparatem, który wcześniej mógł być już przez kogoś używany i który nie ma nic, co przypominałoby gwarancję. Niektórzy mają szczęście i zdążą porobić zdjęcia w trakcie urlopu, niektórym sprzęt popsuje się po godzinie od wyjścia ze sklepu (ostatni taki przypadek miałam w piątek - pan chciał porady prawnej, co ma w takiej sytuacji zrobić :))) ).

Krótko mówiąc - zakupy na Wyspach tak (szczególnie elektronika i dobra trochę bardziej luksusowe, jakieś perfumy albo markowe torebki bądź okulary), ale tylko w renomowanych sklepach. Już za dużo widziałam przypadków 'prawie oryginalnych perfum' w prawie oryginalnych cenach i sprzętu elektronicznego 'prawie nowego' i 'prawie na gwarancji', by doradzać komukolwiek coś innego niż zakupy w kilku największych, najbardziej renomowanych sieciówkach.

czwartek, 19 września 2013

I need holiday !

Tytuł posta dedykowany tym, którzy myślą, że mam tu wieczne wakacje i nic nie robię - tak, ja też potrzebuję wakacji. Oddam 3 tabliczki czekolady za tydzień bez pracy.

Permanentny stan zmęczenia. Na Teneryfie chyba za mało odpoczywałam a za dużo pracowałam. Wróciłam tydzień temu wieczorem, wpadając niespodziankowo do pracy G. - trochę się zdziwił, cały piątek biuro, w niedzielę lotnisko, pomiędzy pracą teoretycznie wolne, ale po 3 tygodniach nieobecności w domu nie dość że sprzątanie, to jeszcze nowa walka z molami spożywczymi. Mieliśmy je rok temu w innym mieszkaniu, ale walkę wygrałam. Tym razem przywędrowały od sąsiadów - już kilka razy widziałam jak wlatują przez okno. Tym razem na bitwę poświęciłam ładnych kilka godzin i póki co widziałam tylko jednego lekko pijanego mola - chyba trutka zaczęła działać.

A co w sobotę? W sobotę, zamiast wypoczywać, wybrałam się z Magdą na vueltę islę nord w cabriolecie. Tak tak, nareszcie spełniłam moje marzenie o jeździe cabrio. I jak to śpiewał Łona - po co łapać króliczka, skoro tak przyjemnie się go goni? Jazda cabrio jest zdecydowanie przereklamowana, przynajmniej na Fuercie i na tylnym siedzeniu.

piątek, 13 września 2013

Czyli dlaczego warto wybrać się na Fuerte w lecie?


Zdjęcie z 4 września tego roku, pokazuje jak chmury zatrzymują się na Przełęczy Famara (północny-zachód Lanzarote), dzięki czemu na Fuerteventurze i Lanzarote całe lato jest baaardzo mało chmur :) a dzięki większemu zachmurzeniu, a co za tym idzie wyższej wilgotności, pozostałe wyspy (bardziej na zachód) są dużo bardziej zielone (ach, jak przyjemnie po orawie 6 miesiącach położyć się na trawie, powiedziała Zuzia na La Gomerze ;) ).

środa, 11 września 2013

Poleciałam!

Co prawda nie w kosmos, z którego zrobiono fotkę z ostatniego posta, ale prawie, prawie...

Jakieś dwa tygodnie temu w mojej głowie zrodził się pomysł szalony - polecieć na paralotni. Niby ludzie to robią, ale może niekoniecznie tacy jak ja - z zawrotami głowy na balkonie na 6. piętrze :)
Ale ale - okazało się, że szef animacji w jednym z hoteli na Teneryfie lata, że polska animatorka poleciała i żyje (ba, powiedziała że było super). 
Niewiele myśląc umówiłam się na lot w ostatnią niedzielę. Im bliżej godziny zero, tym szybciej biło mi serducho. Bo jak to tak - X metrów nad ziemią, tylko z kawałkiem materiału nade mną? Ambicja wygrała i nie zrezygnowałam.

6.09 - Canarias z kosmosu


Astronauta Luca Parmitano cyknął nam fotkę pięć dni temu:


wtorek, 10 września 2013

Kanaryjska wyżerka - czyli bez jakich smaków już nie potrafię żyć

Lista bardzo subiektywna, bo zawarłam głównie to, co sama lubię:

Bezsprzecznie numer jeden - muslos de pollo, czyli malutkie nóżki kurczaka, trochę podgotowane, trochę podduszone, trochę podsmażone. Z dużą ilością przypraw, z czosnkiem na czele. I tutaj trzy miejsca, w których jadłam nieziemsko dobre:
- kuchnia G.,
- kuchnia teściówki,
- guachinche w Los Realejos.
Właśnie w tym ostatnim miejscu zostało zrobione to zdjęcie:

czwartek, 5 września 2013

Teneryfa - masz wiadomość

Kilka miesięcy temu organizacja promująca Wyspy Kanaryjskie wyprodukowała serię spotów 'you have a message from....' - 7 filmików dotyczących 7 wysp - każdy z nich pokazuje najpiękniejsze miejsca, najważniejsze punkty.

O Teneryfie powstało coś takiego:

poniedziałek, 2 września 2013

Wyspy Kanaryjskie i bób

Już ostatnio miało być o czekoladzie i bobie, to będzie dzisiaj.

Pewnego rodzaju ciekawostką, którą pierwszy raz zobaczyłam w ogrodzie teściówki, jest szarańczyń strąkowy - brzmi ohydnie, wiem. Niby niepozorne drzewo, z którego zwiesza się mnóstwo strąkowych owoców - coś takiego jak strąki z bobem.
 Tymi strąkami, które już spadły na ziemię, karmiłam na farmie moją ulubioną oślicę i  kozy, a któregoś dnia G. wmusił we mnie zjedzenie strąka jeszcze w miarę świeżego. Cóż, G. to człowiek, który potrafi zjeść liść z drzewa i mówić, że jest bardzo smaczny, więc nie spodziewałam się zbyt wiele po tych strąkach, ale nie dość, że pachną jak czekolada, to podobnie smakują <3 jak to możliwe?