poniedziałek, 2 września 2013

Wyspy Kanaryjskie i bób

Już ostatnio miało być o czekoladzie i bobie, to będzie dzisiaj.

Pewnego rodzaju ciekawostką, którą pierwszy raz zobaczyłam w ogrodzie teściówki, jest szarańczyń strąkowy - brzmi ohydnie, wiem. Niby niepozorne drzewo, z którego zwiesza się mnóstwo strąkowych owoców - coś takiego jak strąki z bobem.
 Tymi strąkami, które już spadły na ziemię, karmiłam na farmie moją ulubioną oślicę i  kozy, a któregoś dnia G. wmusił we mnie zjedzenie strąka jeszcze w miarę świeżego. Cóż, G. to człowiek, który potrafi zjeść liść z drzewa i mówić, że jest bardzo smaczny, więc nie spodziewałam się zbyt wiele po tych strąkach, ale nie dość, że pachną jak czekolada, to podobnie smakują <3 jak to możliwe?
Jeśli ktoś z was słyszał o chlebie świętojańskim, to właśnie tym są te strąki.
 Kiedyś były głównym źródłem cukru dla mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, aktualnie raczej jako pasza dla zwierząt albo, po przerobieniu, do użycia przemysłowego. Co ciekawe, od nasion tych strączków pochodzi miara 'karat' - każde z nasionek waży ok. 200 mg. A to, że przed okresem dojrzałości wyglądają jak mój ulubiony bób, to dodatkowa zaleta :)
oto one:


Inne lokalne cudeńko to flamboyann- drzewo ogniste. Co prawda występuje tu jako ozdoba, bo oryginalnie to tylko Madagaskar (zagrożony gatunek), ale i tak jest na tyle ciekawe, że warto o nim wspomnieć. Tak samo jak i na SZARAŃCZYNIE (:D), na nim też rosną owoce podobne do strąków bobu, za to dodatkowo w okresie kwitnienia można zobaczyć kwiaty o najśliczniejszym odcieniu czerwieni:


Ale już najbardziej charakterystyczne drzewo dla wszystkich wysp poza Fuertą i Lanzarote to bananowiec. Ale nie byle jaki, tylko kanaryjski ;)
Czym się różni banan zwykły, taka chiquita, od banana kanaryjskiego (platano canario)? Platano canario jest krótszy, mniej wygięty i słodszy. Podobno z powodu niespełniania warunków wielkościowych przez pewien czas nie był uznawany przez UE za banana, ale w końcu nie wielkość się liczy i teraz banan kanaryjski jest eksportowany na kontynent. W polskich sklepach jakoś go nie widziałam - a szkoda. Często nawet polecam go gościom, którzy pytają się, co można kupić jako lokalny smakołyk do poczęstowania w pracy (o ile nie chcą częstować współpracowników czymś alkoholowym ^^).
W wielu miejscach Gran Canarii i Teneryfy wzdłuż drogi ciągną się plantację bananów. Wygląda to mniej więcej tak:

Jeden z najpopularniejszych regionów turystycznych Teneryfy, Adeje, jeszcze do niedawna był cały porośnięty bananowcami. Aktualnie pozostało tylko kilka małych poletek - jedno z nich jest podopisane 'platanera privada', przy czym 'v' jest dopisane jako przekreślenie 'b' - kiedyś było 'platanera pribada'. Dlaczego? Otóż w hiszpańskim jest na tyle śmiesznie, że v i b wymawia się właściwie identycznie i, jak widać, nawet rodowitym Hiszpanom zdarza się popełnić błąd w pisowni.

A tak wyglądają bananowce przykryte siatką (teoretycznie warunki szklarniowe, ale to się nijak ma do naszych polskich szklarni;) ).

Banan kanaryjski jest trochę jak polski oscypek - ma status Chronionej Nazwy Pochodzeniowej, istnieje kilka stowarzyszeń producentów, które pilnują procedu produkcyjnego i przestrzegania norm. Jego zalety to chociażby krótszy czas transportu na kontynent - dzięki temu ma pełniejszy smak. Chlebek bananowo-czekoladowy z tego przepisu zrobiony na bananie kanaryjskim nie ma sobie równych ;) a nad samymi bananami kanaryjskimi prowadzi się nawet badania uniwersyteckie!

¡buen provecho!


p.s. i jeszcze przeuroczy spot promujący te owoce:


i drugi, który zaczyna się ślicznymi ujęciami Teneryfy:

3 komentarze:

  1. można wiedzieć czym się zajmujesz tam na co dzień i jak to się stało, że wyjechałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej,
      wyjechałam za pierwszym razem jako animatorka, za drugim (do teraz) jako rezydentka biura podróży, i jest to zajęcie 'bardzo na co dzień' - nic pewnego ;))

      Usuń
  2. powinnas to wszystko napisac i wydac w formie przewodnika po wyspach.sukces gwarantowany

    OdpowiedzUsuń